poniedziałek, 30 stycznia 2012

07. One more chance...

*** Oczami Zayna ***
Całą noc nie zmrużyłem oka. Harry miał rację, chociaż tak bardzo nie chciałem dopuścić do siebie tej myśli. Byłem tchórzem, skurwielem i bachorem. Zraniłem kobietę, na której cholernie mi zależy. Muszę ją odzyskać. Będę się starał chociażby do śmierci, ale naprawię to, co zjebałem. Nie zważając na fakt, iż jest piąta nad ranem podniosłem dupę z łóżka, wciągnąłem na siebie bokserki, jeansy i jakiś t-shirt, po czym cichutko wymknąłem się z domu. Pierwsze miejsce jakie odwiedziłem, był supermarket. Kasjerka nieźle się dziwiła,widząc mnie o tej godzinie w takim miejscu, jednak co ja n to poradzę? Szybko udałem się na dział z kwiatami i wziąłem najpiękniejsze róże, jakie znalazłem. Dokładnie 87 - za każdą godzinę, jaką przeze mnie wycierpiała. Następny przystanek - słodycze . Od razu sięgnąłem po ogromną bombonierkę w kształcie serca. Zapłaciłem za wszystko i pobiegłem do domu. Już nawet nie zważałem na to, że chłopacy się obudzą. Wszystko udekorowałem jak powinno być, do koszyka włożyłem starannie przygotowane kanapki, termos z herbatą oraz pudełko z sałatką. Zostawiłem wszystko w kuchni i udałem do pokoju Liama, z prośbą o pomoc. Kiedy wreszcie udało mi się go dobudzić, nie był skory do pomocy. Musiałem mu wszystko wyjaśnić. Dopiero wtedy niechętnie powiedział , że pomoże. Złapałem wszystko i wyleciałem z domu, jakby mnie gonił Niall, bo zjadłem mu ostatnią paczkę chipsów. Dotarłem do niewielkiej polanki i rozłożyłem ogromny koc na środku, stawiając na nim koszyk. Rozpaliłem dookoła pachnące świeczki i ogromny kosz z różami. Spojrzałem na zegarek: była ósma czterdzieści. Za dziesięć minut miał pojawić się Liam z Natalią. Dopiero wtedy poczułem, jak się denerwuję. Chodziłem w kółko w tę i z powrotem, nerwowo powtarzając to, co chciałem powiedzieć dziewczynie. Niestety, kiedy tylko ją ujrzałem wszystko wyleciało mi z głowy. Wyglądała tak ślicznie, w jeszcze potarganych włosach i starym dresie. Widać Payne nawet nie dał jej się przebrać, tylko od razu zawlókł tutaj. Kiedy zdjął jej ciemną opaskę z oczu, musiała nieźle się zdziwić. No ja się w sumie nie dziwię, skoro jeszcze piętnaście minut temu spała spokojnie we własnym łóżku. Liam kiwnął mi głową, życząc nieme powodzenia i oddalił się, pewnie by odespać. Spojrzałem niepewnie na dziewczynę, której wyraz zdziwienia na twarzy zastąpił smutek, złość i jakby... nadzieja?
- Czy ty jesteś psychiczny? Po co mnie sprowadzasz o dziewiątej rano...
Rozejrzała się dookoła.
- W takie miejsce?
Dokończyła przenosząc wzrok ponownie na mnie. Wziąłem głęboki oddech i podszedłem bliżej.
- Ja... Muszę Cię przeprosić. Wiem, że zachowałem się jak ostatni idiota, pajac, skurwysyn i tchórz. Wiem, jak bardzo Cię zraniłem. Przepraszam. I wiedz, że nienawidzę się za to, że mogłem cię tak zranić.
Spojrzałem jej w oczy ze smutkiem.
- Zayn... Czy uważasz, że jedno przepraszam na prawdę wymaże z mojej pamięci pocałunek z tamtą dziewczyną?
Szepnęła. W jej oczach widziałem łzy, które jak nóż kroiły moje serce na miliony kawałków. Każda wolno i boleśnie, jakby rozkoszowały się tym bólem i krwią. Uklęknąłem przed nią łapiąc za dłoń. Po chwili zacząłem śpiewać.
- Girl I see it in your eyes you're disappointed
Cause I'm the foolish one that you anointed with your heart
I tore it apart
And girl what a mess I made upon your innocence
And no woman in the world deserves this
But here I am asking you for one more chance*...
Nie spuszczałem cały czas wzroku z jej tęczówek. Widziałem, jak łzy spływały jej po policzkach.
-Natalia... Proszę, wybacz mi.
Szepnąłem. W moich oczach również błyszczały łzy. Wstałem z kolan patrząc jej w oczka.
- Błagam Cię, daj nam jeszcze jedną szansę.
Nie wiedziała co ma robić. Modliłem się, aby się zgodziła. Niech się zgodzi, albo wyzwie od najgorszych, ale niech nie milczy!
- Dobrze. Ale pamiętaj, to ostatnia szansa. Nie zrań mnie znowu.
Szepnęła, a moje serce jakby w jednej chwili ponownie stało się całością. Porwałem ją w ramiona i okręciłem dookoła własnej osi.
- Kocham Cię.
Powiedziałem całując ją namiętnie. Usiedliśmy na kocu. Pokazałem na róże.
- Są dla Ciebie. Za każdą godzinę, w której musiałaś przeze mnie cierpieć.
Szepnąłem jej na ucho i wyjąłem z drugiego koszyka śniadanie.
- Podejrzewam także, że nie jadłaś śniadania, dlatego...
Wskazałem na wszystko co przygotowałem, a po chwili już jedliśmy kanapki, co chwilę na siebie zerkając.  Po chwili przyjrzała mi się dokładniej.
- Zayn... Czemu masz na brwi rozcięcie?
Zapytała, a ja klepnąłem się w czoło.
- Hmmm... Powiedzmy, że Harry nieco bardzo się zdenerwował na wieść, że pocałowałem tą laskę.
Powiedziałem cicho przenosząc wzrok gdzieś w bok.
- No cóż, przynajmniej wiem, po czyjej stał stronie.
Odparła popijając nieco herbaty z kubeczka.
- Tak... Podejrzewam, że Caroline urządziłaby mnie lepiej, gdyby tylko mogła podnieść się z łóżka.
Przytaknęła mi ze śmiechem. W końcu zaczęliśmy rozmawiać na inne tematy, a nie o tym, co zrobiłem. Po godzinie posprzątałem wszystko, zabraliśmy kosze i zadzwoniliśmy po taksówkę. Pojechaliśmy od razu do mnie. W kuchni dojrzałem chłopaków. Chciałem wejść od razu do swojego mieszkania, jednak dziewczyna miała inny plan.
- Cześć chłopcy !
Wpadła do pomieszczenia z wielkim uśmiechem na ustach.
- Ooo... Hej Natalie.
Uśmiechnął się Loczek, reszta tylko mruknęła ciche "cześć" i wróciła do jedzenia. Spojrzałem niepewnie na Hazzę, który chyba miał ochotę mnie zabić. Blondynka nachyliła się nad jego uchem. Wyszeptała coś i pocałowała go w policzek, co lokowaty skwitował tylko uśmiechem. Wziąłem Dziewczynę za rękę i poszliśmy na górę do mojego pokoju. otworzyłem szafę i podałem jej spodnie oraz koszulkę. Wskazałem też łazienkę, żeby mogła się odświeżyć i przebrać. Po chwili wyszła w o wiele za dużej koszulce i maksymalnie zapiętych spodniach, które i tak były o wiele za luźne. Zaśmiałem się lekko, przez co oberwałem poduszką.
- No co się śmiejesz?
Zapytała i podeszła do mojej garderoby, przyglądając się kolekcji czapek.
- Ooo... Mogę tą?! Proooszęęęę....
Zrobiła maślane oczka, trzymając w dłoni czapkę z ciasteczkowym potworem. Zaśmiałem się wesoło i pokiwałem głową.
- Jasne myszko.
Podszedłem do niej i pocałowałem w policzek. Blondynka z zawadiackim uśmiechem założyła na głowę czapkę, a ja zrobiłem jej zdjęcie. Po chwili już było na Twitterze "@NaynMalik mój ciasteczkowy potworku ;*"

***Oczami Harrego***
Zayn to po prostu największy idiota pod słońcem. Jak można mieć tak wspaniałą dziewczynę i po prostu zdradzić ją z pierwszą lepszą dziwką?! Nie poznaję go. Nie żałuję tej bójki, chociaż pewnie Carol wkurzy się za tą rozwaloną wargę. Spojrzałem obojętnym wzrokiem na Louisa.
- Coś ty sobie chłopie myślał? Bić się z nim? Co Cię to kurwa obchodzi, z kim się całuje?
Nadal chodził po pokoju prawiąc mi kazania i podgryzając marchewkę.
- Wiesz, koło dupy mi lata z kim się całuje, bardziej obchodzi mnie kogo rani. I weź mi tu nie pierdol, że jesteś po jego stronie. Powiedz, co byś zrobił, jakbym pocałował inną laskę będąc jednocześnie z Caroline?
Zapytałem po chwili. Stanął przede mną zastanawiając się, po czym chyba dochodząc do wniosku, że by mi przywalił westchnął cicho.
- A idź mi.
Rzucił we mnie resztką warzywa.  Tak, na pewno doszedł do tego samego wniosku. Wstałem i rozebrałem sie jak zawsze do spania. Pocałowałem Lou w policzek na dobranoc i wślizgnąłem pod kołdrę. Obudził mnie dopiero trzask drzwi. Spojrzałem na zegarek, była dopiero siódma. Ziewnąłem, chcąc dalej iść spać, jednak po pół godziny usłyszałem ponowny trzask drzwi. Wstałem i zlazłem na dół, gdzie krzątał się także Liam.
- Ubrałbyś chociaż gacie.
Mruknął pod nosem, zapinając koszule.
- Nie budził byś ludzi o wpół do ósmej.
Odszczeknąłem się, jednak sięgnąłem po szlafrok i założyłem go.
- Właściwie, kto to był?
Oparłem się o blat stołu, popijając świeżo zaparzoną kawę.
- Zayn.
Odpowiedział chłopak. Spojrzał w lustro i przeczesał swoje poskręcane włosy. Zdziwiony obserwowałem każdy jego ruch. No cóż, koło dupy mi lata co chce Zayn, jednak bardziej mnie interesowało, gdzie o tak nieludzkiej godzinie idzie Liam. Nie dane mi było jednak się tego dowiedzieć, bo wyszedł z domu. Pokręciłem lekko głową i zacząłem robić dla wszystkich naleśniki z czekoladą i syropem klonowym. Następnie obudziłem Nialla i Louisa, a do domu wpadł Payne z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Próbowaliśmy z niego wycisnąć gdzie był, jednak nic nie chciał powiedzieć. Około dziewiątej, gdy kończyłem ostatniego naleśnika, do kuchni wpadła blondynka. Zdziwiłem się widząc ją tutaj. W drzwiach stanął Zayn. Na sam jego widok coś się we mnie zagotowało, jednak poczułem na policzku oddech dziewczyny.
- Dziękuję.
Szepnęła, całując mnie w niego i razem z Malikiem udała się na górę. Uśmiechnąłem się do niej lekko i pokręciłem ponownie głową. Zdecydowanie, nie zrozumiem dziewczyn.

______________________________________
Zdecydowanie, to to jest beznadziejny rozdział. Wasza Autorka.
* One Direction - Gotta Be You

1 komentarz:

  1. Jaki beznadziejny?! Jest cudowny *-* Bardzo mi się podobał ♥ Zresztą jak wszystkie ;)
    Cieszę się, że między Zayn'em i Natalią już wszystko w porządku i że to był tylko pocałunek, bo szczerze mówiąc to myślałam, że zrobił coś gorszego ;p
    Wspaniale piszesz, czekam na next ♥

    OdpowiedzUsuń