wtorek, 7 lutego 2012

09. Boisko do Quidditcha się pali...

Po kilku dłuuugich i nudnych dniach wreszcie mogłam opuścić dom tortur czyli szpital. Wszyscy zapakowaliśmy się do samochodów chłopaków, chociaż dalej pozostaje dla mnie tajemnicą, jak myśmy się tam zmieścili.  No proszę was, sześć osób w małym, niby pięcioosobowym samochodzie? Oczywiście zajęłam wygodne miejsce na kolanach Harrego, co przez pierwsze pięć minut mu odpowiadało, jednak po tym czasie zostałam zwalona na nogi Niallera, gdyż stwierdził, że mu kostka zdrętwiała. No wiem, że gruba jestem, ale aż tak?! Udając obrażoną weszliśmy do domu. Oczywiście bez słowa wgramoliłam się na górę i stanęłam na środku ich mieszkania. Nie bardzo wiedziałam, czy mam dzielić sypialnię z Haroldem czy spać na kanapie. Na szczęście Hazza, który niósł za mną masę toreb od razu zaniósł je do swojego pokoju. Nadal grając obrażoną usiadłam na łóżku i nawet się nie odezwałam.  Spojrzał na mnie tym swoim "kocim" spojrzeniem, aż zrobiło mi się słabo. Nie pokazywałam tego jednak i odwróciłam wzrok na okno.
- Słoneczko...
Nie zareagowałam.
- Kochanie... 
Ponownie zero reakcji.
- Misiu ty mój...
Prychnęłam tylko, nadal uparcie wpatrując się w okno. Poczułam jego dłonie na swoich biodrach oraz usta na szyi . Odwróciłam lekko głowę w jego stronę.
- Co chcesz?
Zapytałam oschle. 
- Przeeepraaaaszaaaam.
Jęknął robiąc słodkie oczka. 
- Taaa, przez ciebie dupa mnie boli, a ty mi z przepraszam wyjeżdżasz.
Wstałam i wyciągnęłam z torby czyste ubrania. Wyszłam z pokoju i spojrzałam na Louisa.
- Gdzie łazienka?
Uśmiechnęłam się uroczo, a ten pokazał mi drzwi. Zanim zamknęłam je na klucz, usłyszałam jeszcze stwierdzenie Tomlinsona "Powodzenia stary" i chyba uderzenie przez loczka . W każdym bądź razie "aua" chyba należało do Louiego . Zaśmiałam się lekko i postanowiłam wziąć szybki prysznic. Wyszłam po piętnastu minutach, z ręcznikiem na głowie. Weszłam do pokoju Harrego, a teraz także mojego, po czym położyłam na łózku ubrania, które miałam na sobie kiedy przyszliśmy.
- Gniewasz się jeszcze?
Spojrzałam na niego.
- Hmmm... Powiedzmy, że za żelki i sok malinowy puszczę to w niepamięć. 
Zaśmiałam się, na co lokaty poderwał się z łóżka i poleciał do kuchni, wracając po chwili z sokiem malinowym i HARIBO. Uśmiechnęłam się, wzięłam jego odkupienie i usiadłam na łózku otwierając paczkę i sięgając po magazyn.
- No ejj... Żadnego buziaka ani  nic?
Zapytał przymilając się. Pochyliłam się i musnęłam lekko jego usta.
- Zadowolony?
Mruknęłam biorąc do ust kolejnego żelka. Chłopak ułożył sobie głowę na moich kolanach, a ja jak gdyby nigdy nic nadal czytałam gazetę. W końcu po kilku minutach, w których Hazza karmił mnie zelkami i przyglądał, jak w skupieniu czytam jakiś artykuł, w drzwiach pojawił się Liam. Zaśmiał się lekko na nasz widok, a my oboje podnieśliśmy wzrok. 
- Dzieciaki, oglądamy na dole Harrego Pottera. Idziecie?
Zapytał. W rękach miał wielką miskę popcornu.
- A którą część?
Spytałam zdejmując już z włosów ręcznik. Odrzuciłam go na bok i uniosłam lekko brwi ku górze.
- Ostatnią.
- To idziemy!
Zadecydował Harry, a ja ze śmiechem podniosłam się z łózka . Za rękę poszliśmy na dół do salonu chłopaków. Rozsiadłam się wygodnie obok Natalie i Zayna na kanapie, po czym zaczęliśmy oglądać film. Nie mogłam się powstrzymać z Stylesem i Tommo od komentowania, szczególnie na koniec. Kiedy zaczęła się scena bitwy, spojrzałam zdziwiona na płaczącego Nialla .
- Blondasku, czemu płaczesz?
Zapytałam z uśiechem, obejmując go ramieniem.
- No... Zobacz, boisko do Quidditcha się paliii....
Wychlipał , a ja omal nie rykęłam śmiechem. Pokręciłam z niedowierzaniem głową i dalej oglądaliśmy. Padaly różne komentarze, przez co nawet w tych poważnych scenach płakałam ze śmiechu . W końcu po niemal dwóch godzinach film się skończył, a my nadal z wielkimi wyszczerzami na twarzy nie mogliśmy opanować smiechu. Dopiero po kilku minutach się opanowaliśmy i zaczęliśmy zbierać ze stołu niepotrzebne rzeczy.  Spojrzałam na zegarek, niedługo miała dobić północ. Pożegnałam się więc ze wszystkimi i poszłam do pokoju, aby przebrać się w piżamę i położyć spać. Z walizki, którą zabraliśmy po drodze ze szpitala wyjęłam krótkie spodenki w kolorze brązu i kremową koszulkę na szelkach. Przebrałam się szybko, włosy związałam na noc, by rano się nie poplątały i usiadłam jeszcze na łóżku, pisząc do mamy, że dobrze się czuję i ma się nie martwić. W tym momencie w drzwiach pojawił się odziany jedynie w bokserki Harry . Jak gdyby nigdy nic potrząsnął mokrą głową i z uśmiechem usiadł obok mnie .
- Co robisz ?
Zapytał opierając brodę o moje ramie, a ja uśmiechnęłam się lekko.
- Piszę do mamy. 
Pocałowałam go w policzek i odłożyłam telefon na półkę. Wślizgnęłam się pod kołdrę i od razu poczułam silne ramiona chłopaka oplatające mój brzuch. Odruchowo się uśmiechnęłam.
- Dobranoc kochanie.
Wyszeptał mi do ucha i pocałował w policzek.
- Mhm... Kolorowych snów.
Szepnęłam i nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Wreszcie w normalnym, wygodnym łóżku z ukochanym mężczyzną obok, a nie na tym małym, metalowym wyrku w szpitalu.  Następnego dnia wstałam dość późno bo o dziesiątej. Harry już nie spał, tylko bawił się moimi włosami. Widząc jego zielone, troskliwe i ciepłe spojrzenie uśmiechnęłam się.
- Mmm... Dzień dobry.
Wymruczałam cicho.
- Witaj .
Pocałował mnie delikatnie i uśmiechnął się .
- Jak się spało?
Uniósł lekko brwi . Umiechnęłam sie.
- Jak nigdy. Jesteś bardzo wygodną poduszką.
Szepnęłam i musnęłam ustami jego policzek. Po chwili do pokoju wpadł Louis. Widząc nas przytulonych, szeptając cicho między sobą wycofał się szybko, zamykając drzwi. Zaśmiałam się lekko.
- Mmm... Nie mam ochoty dzisiaj wychodzić z łóżka .
Ziewnęłam.
- Wedle życzenia.
Zaśmiał się lekko, podnosząc z materaca.
- A gdzie ty idziesz?
Spytałam z lekkim uśmiechem na ustach.
- Zaraz wrócę myszko.
Posłał mi buziaka. Przęciągnęłam się, sprawdziłam godzinę, odpisałam mamie na SMSa i w tym momencie w drzwiach pojawił się nie kto inny tylko Hazza z tacą. Uśmiechnęłam się uroczo.
- Mmm... śniadanie do łóżka, jestem w niebie?
Zapytałam z uśmiechem. Podał mi tacę pięknie ozdobioną czerwoną różą , a na talerzyku był stos naleśników z syropem malinowym. Uśmiechnęłam się lekko i odkroiłam kawałek, podtykając mu pod usta. Karmiliśmy się na wzajem , dopóki ktoś znów nie przeszkodził nam. Tym razem do pokoju wpadł Nialler. 
- Ojj sorry. Liam kazał przekazać, że idziemy na obiad i jak chcecie też, to za pół godziny na dole.
Spojrzałam na talerz ze śniadaniem, a następnie na Harrego.
- My sobie odpuścimy.
Puścił do mnie oczko i gdy blondyn wyszedł, skończyliśmy śniadanie. Poszłam pod prysznic i ubrana w jakiś dres wróciłam do łóżka. Pocałowałam chłopaka namiętnie.
- Idź się umyj, chłopaków nie będzie pewnie do wieczora.
Szepnęłam i zeszłam do salonu. Usiadłam z puszką fanty na kanapie i zaczęłam oglądać jakiś nudny teleturniej, gdy poczułam czyjeś dłonie na oczach. Do mojego nosa od razu dostał się cudowny, jabłkowy zapach szamponu Harrego . Uśmiechnęłam się, delikatnie zsunęłam jego dłonie z twarzy i ponownie pocałowałam. Usiadł obok mnie i włączyliśmy "To własnie miłość" czyli nasz ulubiony film. Głowę wygodnie ułożyłam na jego kolanach i zerkając co jakiś czas na siebie spokojnie oglądaliśmy film.

1 komentarz:

  1. Ty wiesz jak pisać ; D Podoba mi się , z resztą jak każdy ; D Czekam na następny ; *

    OdpowiedzUsuń